Adwent - czas oczekiwania, czas poszukiwania "czegoś" głębszego, "czegoś/kogoś" wielkiego. Adwent to (tylko?) marzenia, pragnienia, wspomnienia z dzieciństwa... I tak wiemy co się wydarzy w TĘ ŚWIĘTĄ NOC, wiemy, a jednak tęsknimy, a jednak każdego roku przeżywamy inaczej... bo On nigdy się nie powtarza.
Z tą warstwą wewnętrzną, duchową treścią, łączy się także to wszystko co zewnętrzne: sprzątanie, zakupy, poszukiwanie prezentów... I to też może mieć swój urok, swoje piękno.
Adwent w Wiedniu ma swój koloryt dzięki licznym "
Christkindlmarkt'om", czyli kolorowym jarmarkom przedświątecznym, gdzie można kupić różne drobiazgi, słodycze, napić się grzanego wina lub ponczu, zjeść gorące kartofle lub maroni (słodkie kasztany).
Najbardziej bodajże znany i uczęszczany jest ten pod wiedeńskim Ratuszem. Jest rzeczywiście kolorowy, wielki, z rozmachem. Czas odmierza kalendarz adwentowy umieszczony w arkadach Ratusza (na zdjęciu widać jeszcze nie odsłoniętą cyfrę 24).
Długo czekałem na śnieg... Miałem nadzieję, że jeszcze przed Wigilią troszeczkę spadnie, pokryje delikatną, białą warstwą miasto i stragany... ale nic z tego. Ale mimo to poszedłem z aparatem wieczorem 23 grudnia do miasta, by teraz Wam to pokazać.